Rozdział 18

Na ten czas zniknąłem w muzyce i w internecie. Dzień niezbyt produktywny, gdyż nastawiłem się na czekanie na Marcina. Czas mijał mimo wszystko wolno. Mając słuchawki na uszach nawet nie wiedziałem, kiedy brunet wszedł do mojego pokoju i szturchnął mnie w ramię. Wzdrygnąłem się w miejscu, zrzucając z siebie słuchawki i przestraszone spojrzenie skierowałem na Marcina, który był wyraźnie rozbawiony moją reakcję. Sam zamrugałem i zaśmiałem się krótko.
- Kutas z ciebie. - skomentowałem, po czym uspokoiłem się i zerknąłem krótko w stronę drzwi, by sprawdzić czy są zamknięte. Korzystając z okazji, złapałem go za rękę i pociągnąłem w dół, by się schylił i spokojnie mogłem go pocałować w usta, zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Był to krótki pocałunek. Marcin odchylił się nieco zamroczony.
- ... A z ciebie frajer. - rzucił nagle, niszcząc ten romantyczny nastrój i zaśmiał się lekko i dość nieśmiało. Tak rzadko się uśmiechał.
- Urocze... - skomentowałem, kręcąc głową z dezaprobatą, ale uśmiechając się lekko. - Czekaj chwilę. - wstałem po chwili, stojąc przed nim na równi. - Zaraz przyjdę. - dodałem i w momencie, kiedy ruszyłem w stronę drzwi, klepnąłem go w pośladek. Usłyszałem ciche sapnięcie za sobą, ale nie obejrzałem się za siebie, więc nie wiedziałem, jaką minę przybrał brunet. Wyszedłem z pokoju i poszedłem w stronę kuchni, gdzie siedziała matka.
- Co tam, synuś?
- Czemu mnie nie uprzedziłaś, że Marcin przyszedł? - spytałem z udawanym wyrzutem, stając przed szafką i ją otwierając. - Jest coś do jedzenia?
- A kupiłeś?
- A kupiłaś?
- A kupiłeś?
- A kupiłaś?
- A kupiłaś?
Westchnąłem cicho, przymykając oczy.
- Dasz mi pieniądze?
- A mam?
- Masz. - skrzywiłem się nieco. Kiedy miała dobry humor, lubiła w ten sposób się drażnić.
- No to dam. Tylko przynieś mi torebkę. - machnęła ręką i wróciła do czytania gazety. Ja posłusznie skierowałem się do przedpokoju, gdzie ona wisiała i przyniosłem ją matce. Ona wyciągnęła portfel, a z niego dziesięć złoty. Wziąłem i skierowałem się do pokoju. Otworzyłem drzwi.
- Marcin, chcesz iść ze mną do sklepu?
- Em... Zostanę. - powiedział niemal od razu. Ja wzruszyłem ramionami, po czym odwróciłem się w stronę wyjścia, wcześniej ubierając na siebie buty i kurtkę. Po drodze do sklepu chciałem zadzwonić do matki, czy nie kupić też coś dla niej, ale zorientowałem się, że nie wziąłem ze sobą telefonu.
***
- Wróciłem. - oznajmiłem, wchodząc do pokoju.  Marcin zajął się w ten czas graniem w moje gry na komputerze, więc sam nie zauważył, kiedy wszedłem. Zamknąłem za sobą drzwi i ostrożnie zaszedłem go od tyłu, po czym nachyliłem się i ugryzłem go w ucho.
- Jezus Maria! - krzyknął i odwrócił się gwałtownie. - Ty...!
- Zemstaaa. - mruknąłem i uśmiechnąłem się tryumfalnie. Marcin skrzywił się, udając oburzenie.
- Co kupiłeś? - spytał, wyłączając grę.
- No jedzenie. - odpowiedziałem. - to, co się wpierdala na szybko, czyli chipsy, zupkę chińską... O, mój telefon. - rzuciłem nagle i sięgnąłem po telefon, który leżał na biurku. Nie lubiłem, kiedy nie było go przy mnie w mojej kieszeni.
- To super. - odpowiedział mało entuzjastycznie, choć wcale to nie oznaczało niezadowolenia, tylko tym, że się nie cieszył z takich byle pierdół. - Co będziemy robić? - zadał pytanie, kiedy ja się odwróciłem, chcąc iść jeszcze do kuchni. Spojrzałem na niego dziwnym spojrzeniem i tak na moment się zawiesiłem, na co Marcin uniósł brew. Po chwili uśmiechnąłem się bestialsko.
- Dużo rzeczy. - odpowiedziałem w końcu i zaśmiałem się, na co Marcin nie odpowiedział, ani nie zareagował, ale dostrzegłem dziwny blask w jego oczach. Jeszcze raz wstąpiłem do kuchni.
- A ten... Wy gdzieś jedziecie? - zadałem dość bezpośrednie pytanie matce.
- Wpadniemy na kawę do koleżanki. - odpowiedziała matka w zamyśleniu, czytając gazetę.
- A, no dobra. - powiedziałem i wróciłem do pokoju.

***
Robiliśmy to, co zwykle, do momentu, kiedy rodzice nie pojechali. Zachowaliśmy swoje dawne nawyki i zachowania, mimo całkiem nowej sytuacji. Różnica, jaka między nami wynikła, była jedynie w gestach i sensie dotyku. Graliśmy w gry, jak normalni chłopcy w naszym wieku, jak kumple. Inaczej było z dotykiem. Kiedy już dom opuścili rodzice, opierając się, prawie wręcz leżąc na kanapie i trzymając pada w ręku, Marcin oparł się o mnie i tak siedzieliśmy, stykając się głowami.
- Nie chce mi się już grać. - usłyszałem po chwili.
- Nooo... - mruknąłem. Było całkiem wcześnie, a już czułem się sennie. Zresztą, nie tylko ja.
- Mam do ciebie prośbę. - podniósł się po chwili, na co ja przeniosłem na niego pytające spojrzenie. - Chociaż przez tydzień nie wspominajmy o... No wiesz, moim ojcu.
- Ale... - urwałem, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Chcę spędzać zajebiście z tobą czas.
- Aaa... - kiwnąłem głową. - Rozumiem. Ale tylko przez tydzień?
- Tak, tylko przez tydzień. Po tygodniu będziemy mogli z tym ruszyć dalej. - powiedział z nutką smutku w głosie, a ja obserwowałem uważnie jego twarz.
- Może mam w sobie pierwiastek kobiety, nie wiem, ale czuję, że coś jest nie tak. - stwierdziłem całkiem otwarcie, oczekując jakiegoś wytłumaczenia.
- Raczej w porządku nie jest. - odparł szybko ze smutnym uśmiechem na twarzy. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy. Przybliżyłem twarz do niego.
- No dobrze. - mruknąłem i przycisnąłem usta do jego, na co on odwzajemnił z wyraźną chęcią. Odstawiłem pada na kanapie i położyłem dłoń na jego ramieniu. Zjechałem nią w dół, wkładając ją pod jego koszulę i zacząłem gładzić jego bok. Pogrążaliśmy się w coraz głębszym pocałunku, wprawiając w ruch nasze języki. Nie mogąc się powstrzymać, moja ręce zaczęły rozpinać guziki od jego koszuli. Nagle Marcin się odchylił.
- A rodzice...? - cicho spytał zamroczony.
- Zrobimy to szybko. - powiedziałem i znów łapczywie sięgnąłem jego ust. Po chwili ssania i bawienia się jego wargą, przeniosłem się na szyję, drażniąc jego skórę. Marcin zachęcająco odchylił głowę. Od szyi po torsie zacząłem schodzić w dół, przyjmując nieco wygodniejszą pozycję. Ręce wzięły się za jego pasek od spodni, a następnie za odpięcie rozporka. Wsunąłem rękę pod jego bieliznę, łapiąc za jego penisa. Brunetowi wyraźniej przyspieszył oddech i lekko poruszył nogą. Położył ręce na moich plecach. Rozpoczynając nieco mocniej zabawę jego męskością, powróciłem do jego ust, a Marcinowi o wiele trudniej przychodziło odwzajemniane.
- Zaraz... Muszę iść. - wysapał w przerwie i znów go pocałowałem. Mruknąłem krótkie "mhm" przez nos, pieszcząc jego penisa. Wkrótce doszedł, spuszczając się na moją dłoń. Odchylił głowę, opierając się o kanapę, a ja patrzyłem się na niego oczekująco. Wstałem i rozpiąłem swój rozporek, zsuwając nieco spodnie z pośladków. Marcin podniósł na mnie swój wzrok, a potem nachylił się, by zsunąć ze mnie bokserki i chwycić do ust mojego penisa. To był pierwszy raz, kiedy ktoś mi obciągał. I za tym pierwszym razem, na szczęście lub nie, tym kimś była osoba, która była doświadczona. Tym kimś był Marcin...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz