Rozdział 7

Chciałem zrobić COŚ WIĘCEJ, by go uspokoić, ale wciąż nie wiedziałem, jak by zareagował. Najpewniej nie tyle, co by mnie odtrącił, ale przysporzyłbym mu więcej stresu. Trwaliśmy jeszcze przez długą chwilę w takiej pozycji, no ale moje kolana długo nie potrafiły wytrzymywać, więc odsunąłem go lekko od siebie. Zdawało mi się przez chwilę, że płakał, ale okazało się, że nie uronił ani jednej łzy, mimo tych szklanych oczu. Mój wzrok przez chwilę zatrzymał się na jego ustach. Szybko jednak się otrząsnąłem i wstałem.
- Coś wymyślimy, ale nie dzisiaj i nie po pijaku. - mruknąłem i westchnąłem cicho. - Marcin?
Podniósł wzrok na mnie. - Ta?
- Ko...lację idę zrobić. - zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, co przez moment chciałem powiedzieć. Odwróciłem się szybko i skierowałem się do kuchni. Miałem ochotę na żarcie nie z paczki. Taka zwała mnie złapała, że myśli w połowie krążyły wokół tego, jaki jestem głodny, a druga połowa to myśli o całym tym zajściu. Podczas robienia żarcia zacząłem snuć różne refleksje. Czy w obliczu takiej sytuacji domowej Marcin ma normalną orientację...? Nie powinienem był o tym teraz myśleć, ale one same się w mojej głowie tliły. Było ich tak dużo, że czułem się zmęczony i dla własnego komfortu najchętniej poszedłbym do łóżka.
Z Marcinem

Wróciłem do pokoju, a Marcin leżał już na moim łóżku twarzą do poduszki. Stanąłem na środku i zawiesiłem wzrok na jego tyłku.
- Przyniosłem jedzenie, więc jeśli chcesz to możesz się iść umyć. - gdy to powiedziałem, zdałem sobie od razu sprawę, że kompletnie mi się zdania pomieszały. - Co... - mruknąłem. Marcin odwrócił głowę w moją stroną i wpatrywał się we mnie. - Nieważne.
- Pójdę się umyć... - powiedział cicho i bez większego zastanowienia wstał i skierował się do łazienki. Ja natomiast, zanim się wziąłem za jedzenie, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do matki w celu dowiedzenia się, kiedy wracają. Nie było mi za wesoło z faktu, że będą w domu o 5:00 nad ranem. Westchnąłem i pochwyciłem pierwszą kanapkę. Tym razem zrobiłem ich więcej z oczywistych względów. Skupiłem się tak na jedzeniu, że nawet nie zauważyłem, kiedy wrócił Marcin. Dopiero gdy pstryknął przed moim nosem, wyrwałem się z tego dziwnego stanu.
- Teraz ja idę. - zakomunikowałem, po czym sam poszedłem do łazienki pod szybki prysznic. Trwałby on pewnie trzydzieści minut, gdybym miał czas na refleksje o życiu, ale nade mną ciążyła potrzeba przebywania tuż obok bruneta. Zajęło mi to mniej niż dziesięć minut i znów byłem z powrotem w pokoju, gdzie zastałem mozolnie jedzącego Marcina. Usiadłem obok niego i już sięgałem po chipsy, kiedy usłyszałem jego słowa.
- Przepraszam, że przeze mnie impreza się szybko skończyła. - zaczął nagle, na co ja znów spoglądałem na niego jak wryty.  Zanim odpowiedziałem, skinąłem głową, by zaczął jeść kolację.
- Nic się przez ciebie nie stało, głupku. Przestań siebie obwiniać. - powiedziałem luźno. - Jutro nad tym pomyślimy, teraz dajmy spokój tej sprawie.
- To nie takie proste. Ja nie potrafię o tym zapomnieć. - odparł od razu dość oschle. Wziął resztkę chleba do buzi i żuł przez moment, a potem połknął, a ja się temu przyglądałem. - Chciałbym, żeby znalazła się chociaż chwila,w której zapomniałbym o tym... Chociaż chwila. - przymknął powieki i oparł czoło o swoją rękę zmęczony.
- Mówisz, że chcesz taką chwilę...? - powtórzyłem za nim nieco niemrawo, uważnie go obserwując. Całkiem prawdopodobne, że znowu mi odbiło, a stan nietrzeźwości to wyolbrzymił, ale poczułem ogromną potrzebę spełnienia jego marzenia, mimo że mogło być to ryzykowne. Przysunąłem się bliżej niego i nachyliłem się w jego stronę. Marcin w międzyczasie podniósł na mnie wzrok.
- Co ty robisz? - spytał wyraźnie zdziwiony i najwyraźniej zawstydzony.
- Chcę ci pokazać sposób na to, byś mógł na chwilę zapomnieć. - odparłem, jakby to było dość oczywiste. Byłem blisko niego, ale jedyne co zrobiłem, to położyłem dłoń na jego ramieniu i zacząłem lekko po nim przejeżdżać. - Przeszkadza ci mój dotyk?
- N.. co? - był wyraźnie zmieszany, ale zaraz potem przybrał obojętny wyraz twarzy. - Rozumiem... - wymamrotał pod nosem. Nie rozumiałem tego wyrazu twarzy.
Niespodziewanie poczułem dotyk na swoim karku, poczułem, jak mnie przyciąga do siebie, poczułem jak nasze usta złączyły się ze sobą. To było nierealne, takie niespodziewane... Czy to nie było wynikiem zbyt dużego poziomu thc we krwi? Moja głowa zaczęła przelewać moje niespełnione pragnienia na rzeczywistość? Odsunąłem się na chwilę spoglądając na twarz Marcina, który nagle odwrócił głowę na bok speszony.
- Nie o to ci chodziło? - spytał niemrawo, a ja sie otrząsnąłem. To było takie nierealne, ale nawet jeśli to sen, to wolałem skorzystać. Najwyżej z rana czekał mnie mały powstaniec pod kołdrą. Chwyciłem go za podbródek i zmusiłem go, by podniósł głowę, a ja mogłem znów zakosztować jego ust. Serce waliło mi jak oszalałe. Byłem tak podekscytowany, że nie było szans, bym przerwał. Z początku całowaliśmy się delikatnie, czułem, że Marcin robił to z początku w celach badawczych. Potem przyspieszyliśmy nieco tempa, a ja odruchowo wsadziłem mu język do jamy ustnej.

Właśnie się lizałem ze swoim kumplem, którego nieszczęśliwie kochałem od długiego czasu.

Natarłem na niego i położyłem go na łóżku, pogłębiając pocałunki. Gdy nasze oddechy stały się cięższe, Marcin na chwilę się ode mnie oderwał, chcąc zaczerpnąć powietrza, a ja również skorzystałem z przerwy. W pokoju było ciemno, jedynie światło telewizji ułatwiało mi dostrzec emocje, jakie ogarnęły twarz Marcina. Znów nachyliłem się nad nim i zająłem się jego wargami, a on z czystą przyjemnością to odwzajemniał. Moja prawa ręka powędrowała w stronę jego krocza i wsunąłem rękę pod jego bieliznę, masując jego męskość. Czułem, jak jego oddech zdecydowanie przyspieszył, w szczególności wtedy, gdy ja również przyspieszałem swoje ruchy. Widok podnieconego Marcina sprawił, że mnie również stanął, więc na jednostronnej przyjemności się nie skończy. Brunet chwycił mnie, co było jego szczerą zachętą do kontynuowania. Całowałem go, a on odwzajemniał coraz udolniej.
- Zwolnij... - wysapał, na co ja odchyliłem się nieco i ściągnąłem całkiem jego bokserki, po czym załapałem go za uda, by unieść jego biodra.
- Zrobię to ostrożnie. - powiedziałem, po przyłożyłem dłoń do jego ust, wsuwając dwa palce, by je naślinił. Gdy to robił, wyglądał seksownie. Idąc z naturalnym odruchem, wyciągnąłem palce z jego ust, a wsunąłem je do odbytu, chcąc przygotować jego tyłek do większego wejścia. Wtedy zaczął się wić, a ja zachwycałem się tym widokiem. Był tak cholernie pociągający, że pragnąłem już w nim być. Marcin zaciskał zęby, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Po chwili wyjąłem palce z jego wejścia, ściągnąłem niżej bokserki, by ujawnić swoją męskość. Bardzo powoli wsunąłem go do środka, na co Marcin wydał stłumiony jęk.

Właśnie wszedłem w kumpla, którego znałem ponad trzy lata. Nachyliłem się nad nim i przyłożyłem dłoń do jego policzka.

- Dalej... - powiedział, na co ja wprawiłem swoje biodra w ruch. Z początku powoli, a potem przyspieszałem tempa, czując pod sobą wijącego się z przyjemności Marcina. Szklanymi oczami spoglądałem na jego twarz. Musiał być już wyćwiczony przez ojca, skoro nie przyjął tego źle. W momencie, kiedy wkradła mi się drobna myśl o jego ojcu, moje ruchy stały się głębsze i nieregularnie szybkie. Nachyliłem się bardziej nad Marcinem i pocałowałem przelotnie jego usta, a on bardzo słabo odwzajemniał, pogrążony w przyjemności. Czułem, że  byłem prawie już u szczytu. Złapałem jedną ręką penisa Marcina i zacząłem pieścić jego główkę, by dostarczyć mu jeszcze więcej przyjemności. Potem wyjąłem swoją męskość z jego odbytu i spuściłem się na swoją dłoń, pomijając również fakt, że moja klatka piersiowa była pokryta spermą Marcina. Ten szybko zerwał się do pozycji siedzącej.
- Wybacz... - powiedział cicho, na co ja, jeszcze nie wiedząc dokładniej co się właśnie stało, pocałowałem go znowu w usta i wstałem, kierując się do łazienki, w drodze podciągając bokserki na tyłek. Stanąłem przed lustrem i zacząłem pytać samego siebie w myślach, co się właśnie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz