Rozdział 33.2

- Marcin, wszystko w porządku? - usłyszałem głos Magdy, która stanęła przy mnie i położyła dłoń na ramieniu. Pokiwałem głową potwierdzająco, spoglądając na nią mocno przyćmionym spojrzeniem. - Oho, właśnie widzę.
- Jest dobrze. - odezwałem się niewyraźnie.
- Może połóż się już spać. Tylko tamci przyjdą, to już będzie najwyższy czas kończyć imprezę.
- No właśnie! Nie pójdę spać, dopóki nie zobaczę, że Adrian wrócił cały i zdrowy. - oznajmiłem, wymachując zamaszyście ręką, w której trzymałem papierosa. - Ile oni już nie wracają?
- No już trochę czasu będzie... Hej, Marcin, nic mu nie będzie, chodź się połóż.
- Nie! Będę stał na straży. - stałem uparcie przy swoim. Nagle papieros zwyczajnie mi wypadł przez okno. - Kurwa...
- To jest znak, że powinieneś już iść spać. Poza tym, często stoisz przy tym oknie, będziesz chory. Chodź. - mówiła nieco zatroskanym głosem i lekko zacisnęła swoją dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na nią.
- Może i masz rację... - wymamrotałem i posłusznie odsunąłem się od okna, zamykając je. Spojrzałem jeszcze raz na niską postać Magdy, która nieźle się trzymała. No tak, odruchowo wytyczyła siebie jako patrona całej imprezy w razie, gdyby coś działo się poważniejszego. Westchnąłem cicho. - Ale się boję... - wymamrotałem, brzmiąc nagle zupełnie jak dziecko. Miałem złe przeczucie, które wynikało po prostu ze zwykłej troski.
- Daj spokój. - zaśmiała się. - Ta okolica jest spokojna, wątpię, żeby Adrianowi i Patrykowi się coś stało. O ile Patryk to trochę chucherko, to Adrian na pewno ma w sobie trochę siły. - tłumaczyła mi normalnie, a ja słuchałem. Przytaknąłem jej głową.
- Usiądę sobie na kanapie i poczekam. - podjąłem ostateczną decyzję. - Pić już na pewno nie będę. - zapewniłem. - Ale najpierw pójdę się odlać. - oznajmiłem i skierowałem się chwiejnym krokiem w stronę toalety, podpierając się ścian, jeśli była tylko taka potrzeba. W międzyczasie zerknąłem na moment na drzwi od jednych z pokoi. W środku widziałem pogrążoną już we śnie twarz Mateusza oraz słyszałem głos Michała, który dopiero co tam wszedł. Magda i Aśka wzięły się za sprzątanie. Wkrótce ta druga koleżanka również skierowała się do jednego z pokoi, by położyć się spać.

Wszedłem do toalety z nadzieją, żeby się spokojnie zrobić to, co zamierzałem. W momencie, kiedy skończyłem i się odwróciłem, na drodze do wyjścia wyrósł Adam. Zmarszczyłem lekko brwi, poprawiając pasek od spodni i zmierzyłem go swoim przymglonym wzrokiem.
- Co ty odpierdalasz? - rzuciłem od razu wulgarnie.
- Też chciałem skorzystać. - wymamrotał równie już niewyraźnym głosem co mój.
- Wchodzisz kolegom do kibla, kiedy sami korzystają? To trochę... Egoistyczne. - odparłem sarkastycznie, zbliżając się w stronę Adama, który torował dostęp do zamkniętych drzwi.
- Egoistyczne, ale nie dziwi cię ten fakt? - spytał, uśmiechając się kącikiem ust.
- Przypomniałem sobie, że jeszcze na trzeźwo myślałem o tym, że na pewno coś w tym stylu zrobisz, więc... Nie, nie dziwi. Co najmniej irytuje.
- Dość mocne słowa jak na cichego Marcina.
- Pierdol się. - warknąłem, nie chcąc się więcej silić na dłuższe i bardziej ambitne komentarze. Nie w takim stanie. - A teraz się odsuń.
- Nie, w końcu ciebie dorwałem. Nie zamierzam nie skorzystać z tej sytuacji.
- Wytrzeźwiej. Teraz mnie puść, toaleta to nie miejsce zwierzeń, to nie Big Brother. - mruknąłem, a język mi się nieco zaplątał, ale wypowiedź nie straciła sensu. Niemniej jednak Adam nie poddawał się, a wręcz przeciwnie, chwycił mnie za barki.
- Nie chciałem cię zirytować. - powiedział nagle, gładząc mnie po ramionach. Póki co, nie chciałem go odtrącać, oczekując - słusznie lub niesłusznie - na rozwinięcie sytuacji. - Wiem, że jesteśmy tacy sami... A raczej łączy nas wspólna rzecz.
- No, penis. - stwierdziłem, chcąc celowo zniszczyć tę dziwną atmosferę na złość blondynowi.
- ...Orientacja. - skrzywił się nieco, kiedy w końcu wydusił to z siebie nieco ciszej niż poprzednie jego słowa. Uniosłem podbródek nieco wyżej i chwyciłem go za nadgarstki, by opuścić jego ręce wzdłuż ciała.
- Unikając wyznania, muszę już na wstępie odmówić. - odparłem nieco poważniej. Ta dziwna sytuacja sprawiła, że miałem wrażenie, iż jednak trochę wytrzeźwiałem.
- Dlaczego? - wydukał z siebie proste pytanie. Przez moment milczałem. - Jesteś z Adrianem, prawda?
Pokiwałem twierdząco głową w lekkiej nieśmiałości. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że w końcu ktoś bez cienia wątpliwości będzie o tym wiedział. Pozostawało tylko modlić się, żeby Adam nie był zazdrosnym skurwysynem i nie rozpowiedział tego na naszą niekorzyść. Dlatego spoglądałem na niego nieco błagalnym wzrokiem, wyobrażając sobie ewentualne konsekwencje z tego, co mogłoby się stać.

W tym samym momencie usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi wyjściowych oraz jakieś rozmowy. Nie zwróciłem jednak na to większej uwagi, czekając na reakcję Adama.
- Na pewno nie chcesz... Spróbować?
Pokiwałem głową przecząco. Usłyszeliśmy kroki zbliżające się do toalety. Adam otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie drzwi od toalety zostały gwałtownie otworzone.
- Adrian, ale tylko spokojnie! - usłyszałem głos Magdy, która stanęła za rozjuszoną postacią. Adrian spojrzał najpierw na mnie, potem na Adama. Szatyn miał rozciętą wargę, podbite oko i chęć mordu w oczach.
- Co ty robisz? - warknął w stronę Adama, który odsunął się o krok i delikatnie uniósł ręce.
- J-ja nic nie--
Adrian chwycił go za fraki i przyciągnął do siebie.
- Nawet nie wiesz, jak mnie wkurwiasz. - rzucił mu prosto w twarz. - Kleisz się do niego? - rzucił i skinął głową w moją stronę.
- Chłopaki, spokojnie! - w tle było słychać zagłuszony głos nieco spanikowanej Magdy. Ja natomiast stałem jak słup. Sytuacja dotarła do mnie z mocnym opóźnieniem.
- Adrian! - wrzasnąłem w jego stronę po chwili wahania i rozważania nad tym, czy jednak fajnie by było zobaczyć Adama z obitą twarzą. - Nic się nie stało między... Nami... - odezwałem się, znowu nie będąc pewien, czy mówienie tego na głos było odpowiednie, zważywszy na to, że za Magdą stał Łukasz i przysłuchiwał się tej sytuacji. Dziewczyna jednak szturchnęła ciekawskiego i kazała mu odprowadzić mocno chwiejącego się Patryka do łóżka. Tak też zrobił.
- Ale chciał się na pewno do ciebie dobrać. - szarpnął go i wyprowadził go z toalety, a następnie popchnął go na podłogę. Upadł na plecy, ale od razu przeturlał się i szybko wstał.
- Tak, chciałem, no i co? - zaśmiał się szyderczo w jego stronę. Było źle. Trudno było powstrzymać dwie rozpędzone i wypełnione testosteronem lokomotywy. Ja kompletnie nie wiedziałem jak załagodzić konflikt, Magda tym bardziej. Stanąłem w progu akurat w momencie, gdy Adrian wymierzył blondynowi pierwszy cios w twarz.
- Kurwa, chłopaki, stawiacie cały dom na nogi! - krzyknęła w końcu dziewczyna, a ja rzuciłem się w stronę szarpiących się na podłodze dwóch facetów. Zacząłem odciągać Adriana od Adama. Brunet zdążył wymierzyć mu kilka ciosów bez opamiętania, co blondyn niezbyt zniósł i jeszcze przez chwilę leżał na podłodze. Zaraz potem jednak chciał wstać i ruszyć w stronę bruneta, ale szybko Magda stanęła mu na drodze. Z nosa blondyna leciała krew.

Złapałem Adriana za podbródek, by spojrzał na mnie.
- Debil. - rzuciłem w jego stronę i zacząłem go prowadzić w stronę pokoju, w którym mieliśmy spać. Ta dynamiczna scena na pewno sprawiła, że poczułem się od razu trzeźwy. Zacisnąłem szczękę, czując wielkie zdenerwowanie.
- Prze--
- Cicho. Idziesz spać. - warknąłem, kiedy wchodziliśmy do pokoju. Czasami brunetowi zdecydowanie alkohol nie służył. Usiadł na krawędzi łóżka, a ja stanąłem przed nim, nachylając się nieco i znów łapiąc go za twarz, by w świetle żarówki obejrzeć jego obrażenia. - Coś ty robił?
- Dresy nas dorwały. - odpowiedział krótko i oburzonym tonem, niczym dzieciak. Pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Jak z Patrykiem?
- Będzie miał siniaki na twarzy, ale chyba nic poza tym...
- Zostałeś pobity, ale nie rozumiem, skąd ta awantura tutaj. - przejechałem palcem po jego rozciętej wardze. Zmarszczyłem brwi, czując ból głowy. Wyprostowałem się. - Magda! - "szepnąłem" krzykiem w stronę otwartych drzwi. Wkrótce niska dziewczyna pojawiła się w progu. - Co z nosem Adama?
- Nie jest złamany... Na całe szczęście. - powiedziała. - I jak coś, to on śpi u nas. Zdaje się, że lepiej tak będzie... - rzuciła wymowne spojrzenie w stronę Adriana, który tego nie widział. Pokiwałem głową.
- I bardzo dobrze, niech spierdala. - wymamrotał pod nosem, kiedy Magda już poszła.
- Kurwa, ale ty potrafisz odpierdolić. - stwierdziłem na głos wciąż zdenerwowany. - Poza tym... Wiesz, że jutro będą o tym gadać? - spytałem przyciszonym tonem. Adrian odwrócił głowę, zachowując się wciąż jak dziecko. - Ta cała sytuacja wskazywała na to, że jesteśmy razem, wiesz? Nie sądziłem, że w to właśnie w taki sposób wszyscy się o nas dowiedzą... Dobra, widzę, że musisz wytrzeźwieć, żebyśmy mogli normalnie porozmawiać. - prychnąłem, po czym wstałem. Szatyn szybko mnie złapał za nadgarstek, nie pozwalając mi odejść.
- Jak przyszedłem, to Magda mi powiedziała, że chyba jesteś z Adamem w toalecie. Co miałem sobie pomyśleć? - spytał się mnie z wyraźnym wyrzutem.
- A zastałeś nas, nie wiem, liżących się? Obejmujących się? - rzuciłem znów. Mówiliśmy szeptem.
- ... No nie. - przyznał po dłuższej chwili. - Ale po prostu wkurwiało mnie to, że cały czas się do ciebie przypierdalał...
- A wiesz, że ja na jego zaczepki cały czas odmawiałem? Brałeś to pod uwagę? Zresztą, jeśli cię kocham, to chyba kurwa logiczne, że się na to nie zgodzę... - dodałem już mocno przyciszonym głosem. Adrian spojrzał na mnie z dziwnym światełkiem w oczach. Przez chwilę siedział cicho.
- Jestem debilem. - pokiwał głową potakująco. - Kurwa, w chuj debilem. - kontynuował. Puścił mój nadgarstek. - Przepraszam...
- Tsaa... Dobrze, że chociaż tyle do ciebie dotarło. - mruknąłem, po czym wyprostowałem się i zgasiłem światło. - Już widzę jutro twoją minę na to, co zrobiłeś. - prychnąłem. - Dobra, dobranoc. - rzuciłem, chcąc skierować się do innego łóżka. Ściągnąłem z siebie koszulę oraz spodnie. Adrian zrobił to samo.
- Marcin...? - usłyszałem głos Adriana, kiedy już leżał w łóżku.
- No?
- Dlaczego śpisz w innym łóżku? - spytał z wyrzutem. Przymknąłem oczy i westchnąłem cicho pod nosem.
- No zgadnij czemu. - rzuciłem w jego stronę nieprzyjemnym tonem. - Idź już spać.
- Nie chcę zasnąć. - usłyszałem ciche jęknięcie Adriana. - Nie chcę jutra. - dodał, znów brzmiąc jak dziecko.
- Idź już spać. Wytrzeźwiejemy i wyjaśni się wszystko jutro... - wymamrotałem. Wkrótce mimowolnie odleciałem w sen.

6 komentarzy:

  1. Znalazłam tego bloga kilka dni temu i zakochałam się w tym opowiadaniu! Uwielbiam postacie, historię i "kurwy" pojawiające się co jakiś czas. A ten rozdział był idealny. I choć oczy przez patrzenie w ekran zaczynają piec i wypływać z ich prawidłowego miejsca, to wciąż chcę więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie komentarze :D Ale mam nadzieję moje opowiadanie nie jest przyczyną Twoich zmęczonych oczu... ;)

      Usuń
    2. Może i jest, ale było warto!

      Usuń
  2. Przeczytałem dwa ostatnie, a z resztą byłem na bieżąco. Kwestia braku czasu na komentarz, no i przyznam czekałem na to!
    Rozdział mega! Podobał mi się pod każdym względem! Styl ok i akcja ok. Przez chwilę zastanawiałem się nad tym skąd Adrian wiedział, że Adam jest z Marcinem sam na sam. Myślałem, że Adam zadbał o to, by nikt nie zauważył, że jest ze swoim obiektem pożądania, w tak intymnym pomieszczeniu. A potem myślałem, że Magda to jego kumpela, tylko papla. Hehe, ale to tylko moje domysł.

    W każdym razie Adrianowi się nie dziwię i tak jest cholernie cierpliwy, biorąc pod uwagę co ojciec z Marcinem wyrabia, więc to pewnie wpływa na fakt, że jest zazdrosny o każdego. Nie łatwo zaufać takiej osobie, która w pewien sposób daje się zgwałcić. Choć wiem, że to złe określenie.

    Cała sytuacja po bójce rozbrajająca, jak typowa para, narwaniec po alkoholu i wkurzona dziewczyna. Co pokazuje w sumie normalność związków homo.

    W całości szkoda mi Adama, jakoś wzbudził on moją sympatię, choć fakt jest trochę dupkiem, ale mu się nie dziwię. W małej miejscowości, nie ma zbyt wielu perspektyw na romans. Fajnie by było, jakby jednak relacja Adam, M&A się naprawiła i zostali kumplami. Taka solidarność.

    Dobra kończę swój długi komentarz, w skrócie bardzo mi się podoba ostatnia akcja. A tak btw. dodałem Cię do linków(na moim tandetnym blogu), nie oczekuję tego w zamian. Po prostu zareklamowałem, bo twoja twórczość dla mnie jest mega! (wiem słodzę , ale się należy :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to, skąd Adrian o tym wiedział oraz dlaczego Adam nie zadbał o to, by nikt go nie nakrył mogłam opisać, ale były to szczegóły bardzo nieistotne, że aż do pominięcia :D Twoje domysły są dobre, o ile Magdę, którą fakt, że dwóch facetów poszło do toalety wspólnie, można nazwać paplą, tym bardziej, że pewnych spraw po prostu się domyśliła. Aczkolwiek nie jest ona na tyle rozwiniętą postacią, bym mogła aż tak dużo o niej opisywać w komentarzach :D

      Cieszę się, że ujęłam normalność związku. :D

      Nie dziwię ci się, że jest ci szkoda Adama. Być może mam co do niego plany.

      Och, i ta ostatnia wzmianka... Dziękuję, naprawdę. Ogólnie za to, że ktokolwiek uważa, że moje opowiadanie jest mega i że nawet zasłużyło na udostępnienie. Mimo że napisałeś, że nie oczekujesz tego samego, to i tak muszę się wytłumaczy, bo tak jakoś nie wytłumaczyć się nie wypada - ja ze swojej strony uczciwie tego w zamian nie mogę zrobić - nie mam ani linków na tym blogu (i chyba przez jakiś czas jeszcze ich nie będzie, bo forum się tworzy), a poza tym, jak już wspomniałam w jednym z moich postów, nie czytam opowiadań. Nieważne jak bardzo by były świetne, powalające, itp. Wynika to z mojego dziwnego podejścia do większości rzeczy. Po prostu lubię sama pisać i tworzyć. c: Jeszcze raz dziękuję :D

      Usuń